Od pierwszego wejrzenia uśmiechałam się do Ciebie,
trzepotałam sercem i rzęsami. Każdą drobinką krzyczałam, że Ty jesteś dla mnie,
a ja dla Ciebie.
Ale nie wyciągnąłeś ręki.
On wyciągnął. Fascynujący, silny, tajemniczy,
mroczny i … straszny.
Dlaczego za nim
poszłam, choć od początku wyczuwałam ten mrok i smutek, filozoficzną złość?
Pięknie mówił, patrząc podziwiał. Sprawiał, że byłam jedyna, świadoma,
niezależna. Nie musiałam czekać. Błagać przeznaczenia, żebyś pokonał dla mnie
wszelkie bariery i uczynił wszystko możliwym.
Pojawił się, gdy każdym zmysłem tęskniłam, za Tobą.
Na chwilę zapomniałam.
Uległam swojej seksualności, dla niego.
Inteligentne kokietowanie. Skradziony pocałunek.
Namiętny pocałunek. Szeptał hipnotycznie, wprowadzał w erotyczną malignę. Jego
dłonie niespiesznie odnalazły ukrytą kobietę. Szept i dotyk odbierały poczucie
rzeczywistości, usypiały rozsądek i racjonalność reakcji. Nawet zachłanny
oddech działał jak narkotyk.
Chciałam Ciebie, chciałam Jego.
Ujęłam w dłonie jędrne podniecenie, ukryte pod
sukienką. Pieściłam je, patrząc w głodne oczy. To nie były Twoje oczy.
Czaiła się w nich ciemność, budząca strach, któremu
jednak nie uległam, był raczej afrodyzjakiem.
W ciemności nie zawstydza potrzeba seksualnego
spełnienia. Wiedziałam, że odpędzając
strach, przebiję się przez panujący mrok, poznam znaczenie uniesienia, aż
do sedna.
Moja dłoń
powędrowała nieskromnie, niegrzecznie. Poruszałam ciałem jak giętki wąż, wijąc
się i wilgotniejąc z pożądania. Mruczałam i upajałam się własną, kobiecą wonią.
Koniuszki palców nieśmiało odnalazły szczyt, zaciśnięte uda spotęgowały
doznanie.
Patrzył zafascynowany na kobiecą ostateczność i nie
dowierzał pięknu.
W Jego oczach
dostrzegłam szaleńczą chęć zdobycia.
Oparł mnie o ścianę. Całował oczy, muskał wrażliwe
koniuszki uszu, znaczył językiem szyję. Wreszcie wpił się w usta, namiętnie i
władczo. A ja mu odpowiadałam, mimo uciekającego gdzieś w przestworza oddechu.
Unieruchomił mnie, zniewolił zapomnieniem, o Tobie.
Delektował się smakiem przed chwilą zaspokojonej
wstydliwie kobiety, nadal spragnionej. Szorstkim nieco językiem obudził ponowny,
niemal demoniczny głód.
Błagałam o niego. Uśmiech zapewniał, że tak się
stanie, lecz zimny bezmiar w oczach zapowiadał groźbę. Już nie było odwrotu,
nie było Ciebie. Były tylko Jego oczy i ja w ich posiadaniu.
Wyciągnął rękę.
Chwycił mnie i delikatnie powiódł w całkowitą ciemność.
Podniecenie rosło z każdą chwilą oczekiwania, niepewności. Nic nie widziałam.
Czułam Jego obezwładniający zapach, reagowałam na elektryzujący i nakazujący
dotyk.
Sukienka opadła. Poczułam na plecach męski tors, poczułam
jak mnie posiada całą istotą męskości. Mocno, gwałtownie, zadając ledwo
odczuwalny, rozkoszny ból, domagając się nie tylko ciała ale i duszy, ścigając
się z Tobą o wszystko.
Był we mnie, nie pozostawiając miejsca i czasu na
strach i wątpliwości, wyparte przez prawdziwą erotyczną przyjemność.
Poruszał się, potęgując wrzenie, tak jak Ty w moich
marzeniach.
Jego ciało nauczyło się mojego ciała. Szept i
jeszcze większa sprężystość zapowiadały, że za chwilę przypieczętuje sukcesem
tę naukę. Zamieni całą swoją mroczną złość w najpiękniejsze doznanie, eksplozję
pochłaniającą nas oboje.
Nie mogłam się temu oprzeć i uległam. Krzycząc z
rozkoszy oddałam mu kwintesencję kobiecości. Rozproszyłam mrok.
Zniknął. Ty
wypełniłeś mnie sobą, zalałeś swoją miłością. Jego już nie było. Otuliłeś moje
ciało i ukojoną duszę.
Zostań i nie zmieniaj się już w Niego. Zawsze
wyciągaj do mnie rękę.
Wspaniale się Ciebie czyta. Lubię taką erotykę - nienachalną, będącą intrygującą i jednocześnie rozpalającą historią. Trafiłam do Ciebie za poleceniem użytkownika https://erosnapy.pl/, który podziela mój gust. Przy okazji, jeśli zechcesz spróbować swoich sił w sextingu, ten serwis jest idealnym początkiem.
OdpowiedzUsuń