środa, 25 lutego 2015

Morskie Oczko


Życie potrafi być naprawdę ekscytujące, a przyjaźń może przenieść Cię w świat marzeń. Trzeba tylko znaleźć siostrzaną duszę i wspierać się wzajemnie zarówno w trudach jak i w przyjemnościach. Kreowanie wspólnej przyjemności, wymykającej się codzienności, jest niekiedy nawet większym wyzwaniem. Wymaga spontaniczności przekraczającej zaszczepione wychowaniem bariery i wyzbycia się zakorzenionego naszą kulturą malkontenctwa.
    Jestem szczęściarą. Przyciągam pozytywnych, fascynujących ludzi. Spotkałam siostrzaną duszę. Przeglądamy się w sobie od wielu już lat, lecz wciąż potrafimy się zaskakiwać.
       Latem rozkwitłym w pełni, nieplanowanie znalazłyśmy się w tajemniczym miejscu, spowitym czarem spokoju, dającym eteryczne poczucie wolności, którą każdy, bezkarnie, może wykorzystać na własny sposób.
Morskie Oczko, jeziorko położone w lesie. Gdzieś … niewiadomo dokładnie gdzie, nie odnotowane na żadnej mapie. Trafić tam mogą tylko nieliczni, wybrani, gotowi poddać się omamiającym, narkotycznym wręcz właściwościom tego miejsca. Nieliczni dostrzegają jego prawdziwe piękno. Inni nie ulegają urokowi i widzą jedynie małe jeziorko w lesie, jakich wiele.
Nam pokazało się skąpane w słońcu, tchnące spokojem, tajemnicą, intymnością, rozśpiewane arią miłosnej natury i roztańczone barwami lata. Fantasy.
        Nie przejmując się zupełnie niczym, bez rozglądania i jakiegokolwiek zawstydzenia, ukrywania przed obcym wzrokiem, zrzuciłyśmy miejskie szatki i odziane w bikini wskoczyłyśmy do wody, prychając i piszcząc ze szczęścia.
Woda… Chłodna, głęboka i pradawna. Pachnie lasem i rozkoszą nietkniętej ludzką ręką natury. My skąpane w niej i w blasku słońca przenikającym aż w głębię.
Pływamy do zmęczenia. Tego upajającego poczucia odprężenia, jakie daje uwalniający endorfiny wysiłek fizyczny.
Wokół żywej duszy. Tylko Ona i ja.
Oczko obłaskawiamy w miejscu, gdzie na skąpej płyciźnie zbudowano mały drewniany pomost, na którym można się rozłożyć i cieszyć błogością słońca. Układamy się cudownie zmęczone. Ogrzewamy i osuszamy prowadząc leniwą, ale wesołą rozmowę. Odrobinę szalona, spontaniczna A bawi się w fotograficzne uwiecznianie otoczenia. Zachęca, żebym pokazała nieco więcej i tak już roznegliżowanego ciała. Mówię, że owszem, pokażę swoje wdzięki, ale tylko nagiej kobiecie. I już po chwili mościmy się obok siebie jak Pan Bóg nas stworzył.
Sesja zdjęciowa, a śmiech niesie się po jeziorze.
Z wesołości w nas ta magiczna chwila wyczarowuje jeszcze inny żar.
Widzę w kocich oczach A … pożądanie? Jeszcze więcej ognia, szaleństwa napędzającego radość życia. Ona dostrzega to także w mojej twarzy.
Mówi Jesteś piękna. Mówię Ty najpiękniejsza i najukochańsza. Na jej skórze słońce tańczy iskierkami. Nabiera soczystej miodowej barwy, podkreślonej kolorem włosów. Przyciąga mnie do siebie wzrokiem.
Ta nagła burza zmysłów nie niepokoi. Jest czysta i niepowtarzalna.
Smukła dłoń dotyka mojego policzka. Mruczę Maleńka. Moje piersi dają znać, że to chwila nasycona erotyzmem. Zaskoczona czuję, że zawładnął już i resztą ciała.
Zrazu niepewnie, językiem zwilżam koniuszki Jej palców, a potem już świadomie, trochę wyzywająco muskam ustami jej usta. Może je polubi?
Nie odsuwa się, wręcz przeciwnie, czuję Jej wilgotny i ciepły język, aksamitne usta.
Splatamy dłonie. Ciało lgnie do ciała. Wybuchamy szczerym, zaskoczonym i zawstydzonym nieco śmiechem. Chcę iść dalej i wiem, że Ona też tego chce.
Dotykiem poznaję nieśmiało kształt Jej zmysłowego biustu. Przez myśl przemyka, że jeszcze nigdy nie dotykałam w taki sposób kobiecego ciała tylko dla swoich doznań. Mruczy. Zaczyna głaskać moje ręce i ramiona. Obie pary oczu płoną. Świat wokół stał się tylko dodatkiem do niepowtarzalnej chwili.
Dlatego nie od razu zauważamy, że ktoś nam towarzyszy.
Czuję na sobie obcy wzrok. Spoglądam na skraj lasu i dostrzegam na ścieżce rowerzystę, obserwującego bez zażenowania, erotyczny i jestem pewna – miły dla zmysłów obrazek.
Zamieramy wyczekująco. Zdecydowałyśmy Dołącz do nas.
On piękny, silny, męski, odstawia rower i przychodzi na pomost, zdjąwszy tylko buty. A odbiera mu koszulkę, ja zsuwam z niego spodenki, bieliznę zdejmujemy niespiesznie razem. Z uśmiechem i pożądającymi oczyma pozwala na to. Męskie ciało jest gotowe dla nas.
Smakuję jego usta. Przyjemnie, podniecająco. Zachęcam A do tego. Próbuje namiętnie. Staję za Nim i muskam dłońmi silne ramiona. Zaspokajam nieodpartą chęć i wodzę językiem wzdłuż słonego kręgosłupa aż do umięśnionych pośladków. Obie wdychamy niepokojący męski zapach okraszony lasem i latem.
Gdy delikatnie drapię brzuch, z Jego ust wydobywa się podniecone westchnienie.
Spotykam dłoń A na jego podbrzuszu, powoli zmierzającą do wyprężonej męskości. Jeszcze jedno westchnienie.
Siadam obok oplatając ramionami kolana i patrzę. A coraz odważniej cieszy dotyk męskością. On wyciąga w moją stronę dłoń i prosi Chodź.
Podchodzę, On nakazuje Pocałuj Ją. Posłusznie wpijam się w usta A, po czym Ona odpowiada wzmacniając męską pieszczotę, tak, że czuje w dłoni nadchodzący wybuch. On ciężko oddycha. Delikatnie lecz władczo kieruje moją głowę w dół, jednocześnie odnajdując słodkie usta A. Mój język zatrzymuje się w połyskującej kasztanowo w słońcu gęstwinie zdobiącej prężną męskość, po czym zaczyna wodzić od sztywnej nasady, powoli samym koniuszkiem, a potem zawłaszczając, całą powierzchnią dookoła, każdy skrawek męskości. Gdy obejmuję ustami najgłębiej jak można, aż do utraty oddechu, On krzyczy szeptem Oszalałaś.
Przerywam. W ostatnim momencie.
Bez słów pytam Chcesz nas? Odpowiada błagalnie Chcę obie. Patrzę w roziskrzone oczy A i widzę totalne przyzwolenie.
Palcami głaszczę Jej usta i proszę, żeby się położyła. Rozchylam Jej uda i zagłębiam palec w pragnącej wilgoci, a spojrzenie w rozpalonych kochanych oczach.
Tak, tak, tak, tak
Szeptem zachęcam, żeby Ją posiadł. Wnika delikatnie, mocniej, gwałtowniej, tkliwiej, władczo. Jego rytualne ruchy podniecają nas obie. Muzyka ciał. Na Jej twarzy pojawia się spazm rozkoszy, po jeziorze niesie się krzyk spełnienia.
On mruczy Chcę obie i odsuwa się nieco na bok ustępując mi miejsca.
Klękam przed A i językiem smakuję Jej szczyt. Wyczuwam i słyszę, że za chwilę dam Jej następny. Sama też za chwilę się tam uniosę. On jest we mnie. Porusza się w rytmie mojej rozkoszy i zapowiada ekstazę.
Myśli uciekają, jest tylko doznanie. Jego fala, wybuch we mnie, spazm A.
Trzy szczęśliwe uniesienia i trzy spełnione ciała oddychające pełnią życia na pomoście…
W pachnącej wodzie wracamy do rzeczywistości, znowu tylko nagie i wolne.
Biorę A za rękę i śmiejąc się przywdziewamy miejskie szatki.
Machamy na pożegnanie przystojnemu rowerzyście.
Woła za nami Dziękuję. Kim jesteście?
Byłam Kiane. Byłam Brigid.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz