Życie potrafi
być naprawdę ekscytujące, a przyjaźń może przenieść Cię w świat marzeń. Trzeba
tylko znaleźć siostrzaną duszę i wspierać się wzajemnie zarówno w trudach jak i
w przyjemnościach. Kreowanie wspólnej przyjemności, wymykającej się
codzienności, jest niekiedy nawet większym wyzwaniem. Wymaga spontaniczności
przekraczającej zaszczepione wychowaniem bariery i wyzbycia się zakorzenionego naszą
kulturą malkontenctwa.
Jestem
szczęściarą. Przyciągam pozytywnych, fascynujących ludzi. Spotkałam siostrzaną
duszę. Przeglądamy się w sobie od wielu już lat, lecz wciąż potrafimy się
zaskakiwać.
Latem
rozkwitłym w pełni, nieplanowanie znalazłyśmy się w tajemniczym miejscu,
spowitym czarem spokoju, dającym eteryczne poczucie wolności, którą każdy,
bezkarnie, może wykorzystać na własny sposób.
Morskie Oczko, jeziorko położone w lesie. Gdzieś …
niewiadomo dokładnie gdzie, nie odnotowane na żadnej mapie. Trafić tam mogą
tylko nieliczni, wybrani, gotowi poddać się omamiającym, narkotycznym wręcz
właściwościom tego miejsca. Nieliczni dostrzegają jego prawdziwe piękno. Inni
nie ulegają urokowi i widzą jedynie małe jeziorko w lesie, jakich wiele.
Nam pokazało się skąpane w słońcu, tchnące
spokojem, tajemnicą, intymnością, rozśpiewane arią miłosnej natury i
roztańczone barwami lata. Fantasy.
Nie
przejmując się zupełnie niczym, bez rozglądania i jakiegokolwiek zawstydzenia,
ukrywania przed obcym wzrokiem, zrzuciłyśmy miejskie szatki i odziane w bikini
wskoczyłyśmy do wody, prychając i piszcząc ze szczęścia.
Woda… Chłodna, głęboka i pradawna. Pachnie lasem i
rozkoszą nietkniętej ludzką ręką natury. My skąpane w niej i w blasku słońca
przenikającym aż w głębię.
Pływamy do zmęczenia. Tego upajającego poczucia
odprężenia, jakie daje uwalniający endorfiny wysiłek fizyczny.
Wokół żywej duszy. Tylko Ona i ja.
Oczko obłaskawiamy w miejscu, gdzie na skąpej
płyciźnie zbudowano mały drewniany pomost, na którym można się rozłożyć i
cieszyć błogością słońca. Układamy się cudownie zmęczone. Ogrzewamy i osuszamy
prowadząc leniwą, ale wesołą rozmowę. Odrobinę szalona, spontaniczna A bawi się
w fotograficzne uwiecznianie otoczenia. Zachęca, żebym pokazała nieco więcej i
tak już roznegliżowanego ciała. Mówię, że owszem, pokażę swoje wdzięki, ale
tylko nagiej kobiecie. I już po chwili mościmy się obok siebie jak Pan Bóg nas
stworzył.
Sesja zdjęciowa, a śmiech niesie się po jeziorze.
Z wesołości w nas ta magiczna chwila wyczarowuje
jeszcze inny żar.
Widzę w kocich oczach A … pożądanie? Jeszcze więcej
ognia, szaleństwa napędzającego radość życia. Ona dostrzega to także w mojej
twarzy.
Mówi Jesteś
piękna. Mówię Ty najpiękniejsza i
najukochańsza. Na jej skórze słońce tańczy iskierkami. Nabiera soczystej
miodowej barwy, podkreślonej kolorem włosów. Przyciąga mnie do siebie wzrokiem.
Ta nagła burza zmysłów nie niepokoi. Jest czysta i
niepowtarzalna.
Smukła dłoń dotyka mojego policzka. Mruczę Maleńka. Moje piersi dają znać, że to
chwila nasycona erotyzmem. Zaskoczona czuję, że zawładnął już i resztą ciała.
Zrazu niepewnie, językiem zwilżam koniuszki Jej
palców, a potem już świadomie, trochę wyzywająco muskam ustami jej usta. Może
je polubi?
Nie odsuwa się, wręcz przeciwnie, czuję Jej
wilgotny i ciepły język, aksamitne usta.
Splatamy dłonie. Ciało lgnie do ciała. Wybuchamy
szczerym, zaskoczonym i zawstydzonym nieco śmiechem. Chcę iść dalej i wiem, że Ona
też tego chce.
Dotykiem poznaję
nieśmiało kształt Jej zmysłowego biustu. Przez myśl przemyka, że jeszcze nigdy
nie dotykałam w taki sposób kobiecego ciała tylko dla swoich doznań. Mruczy.
Zaczyna głaskać moje ręce i ramiona. Obie pary oczu płoną. Świat wokół stał się
tylko dodatkiem do niepowtarzalnej chwili.
Dlatego nie od razu zauważamy, że ktoś nam
towarzyszy.
Czuję na sobie obcy wzrok. Spoglądam na skraj lasu
i dostrzegam na ścieżce rowerzystę, obserwującego bez zażenowania, erotyczny i
jestem pewna – miły dla zmysłów obrazek.
Zamieramy wyczekująco. Zdecydowałyśmy Dołącz do nas.
On piękny,
silny, męski, odstawia rower i przychodzi na pomost, zdjąwszy tylko buty. A
odbiera mu koszulkę, ja zsuwam z niego spodenki, bieliznę zdejmujemy
niespiesznie razem. Z uśmiechem i pożądającymi oczyma pozwala na to. Męskie
ciało jest gotowe dla nas.
Smakuję jego usta. Przyjemnie, podniecająco.
Zachęcam A do tego. Próbuje namiętnie. Staję za Nim i muskam dłońmi silne ramiona.
Zaspokajam nieodpartą chęć i wodzę językiem wzdłuż słonego kręgosłupa aż do
umięśnionych pośladków. Obie wdychamy niepokojący męski zapach okraszony lasem
i latem.
Gdy delikatnie drapię brzuch, z Jego ust wydobywa
się podniecone westchnienie.
Spotykam dłoń A na jego podbrzuszu, powoli
zmierzającą do wyprężonej męskości. Jeszcze jedno westchnienie.
Siadam obok oplatając ramionami kolana i patrzę. A
coraz odważniej cieszy dotyk męskością. On wyciąga w moją stronę dłoń i prosi Chodź.
Podchodzę, On nakazuje Pocałuj Ją. Posłusznie wpijam się w usta A, po czym Ona odpowiada
wzmacniając męską pieszczotę, tak, że czuje w dłoni nadchodzący wybuch. On
ciężko oddycha. Delikatnie lecz władczo kieruje moją głowę w dół, jednocześnie
odnajdując słodkie usta A. Mój język zatrzymuje się w połyskującej kasztanowo w
słońcu gęstwinie zdobiącej prężną męskość, po czym zaczyna wodzić od sztywnej
nasady, powoli samym koniuszkiem, a potem zawłaszczając, całą powierzchnią
dookoła, każdy skrawek męskości. Gdy obejmuję ustami najgłębiej jak można, aż
do utraty oddechu, On krzyczy szeptem Oszalałaś.
Przerywam. W ostatnim momencie.
Bez słów pytam Chcesz
nas? Odpowiada błagalnie Chcę obie.
Patrzę w roziskrzone oczy A i widzę totalne przyzwolenie.
Palcami głaszczę Jej usta i proszę, żeby się
położyła. Rozchylam Jej uda i zagłębiam palec w pragnącej wilgoci, a spojrzenie
w rozpalonych kochanych oczach.
Tak, tak, tak, tak …
Szeptem zachęcam, żeby Ją posiadł. Wnika
delikatnie, mocniej, gwałtowniej, tkliwiej, władczo. Jego rytualne ruchy
podniecają nas obie. Muzyka ciał. Na Jej twarzy pojawia się spazm rozkoszy, po
jeziorze niesie się krzyk spełnienia.
On mruczy Chcę
obie i odsuwa się nieco na bok ustępując mi miejsca.
Klękam przed A i językiem smakuję Jej szczyt.
Wyczuwam i słyszę, że za chwilę dam Jej następny. Sama też za chwilę się tam
uniosę. On jest we mnie. Porusza się w rytmie mojej rozkoszy i zapowiada
ekstazę.
Myśli uciekają, jest tylko doznanie. Jego fala,
wybuch we mnie, spazm A.
Trzy szczęśliwe uniesienia i trzy spełnione ciała
oddychające pełnią życia na pomoście…
W pachnącej
wodzie wracamy do rzeczywistości, znowu tylko nagie i wolne.
Biorę A za rękę i śmiejąc się przywdziewamy
miejskie szatki.
Machamy na pożegnanie przystojnemu rowerzyście.
Woła za nami Dziękuję.
Kim jesteście?
Byłam Kiane.
Byłam Brigid.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz